Do Betlejem spieszą
Nieustannie tam gdzie
Rodzi się miłość nieustannie i paradoksalnie
Za dnia i w nocy
W Bożej mocy
A *He-rod* zgubę knuje
I jego poplecznicy

*He he ród* ten
Najbliższy ta jedyna
W Bożym otwartym sercu
A ci kpiąc niemal w żywe oczy
Jak nie zabić to zniewolić
W taki czy inny sposób
Podobnie z tym Maleństwem
Byleby tylko spełnić zła zapędy
Zabrać nawet powietrze
Że nie wspomnę o materii
Naszej ożywionej i tej
Która ma nam służyć
Naszemu życiu pracy i odpoczynkowi

*He he ród* jak kręgi
Na wodzie roztaczające się
Coraz coraz szerzej
Jak nie w najbliższe
To te dalej i dalej
Byleby zła popędy
Mogły zostać perfidnie realizowane

I ani mi Ani
Zabrać zabić zniewolić
Nas naszych i nasze podobnie
Według skali zła eskalacji
I jeśli cokolwieczunio
A ze mną nędznym
Też i nieustannie
Tak czy inaczej Bóg wie

Na zdj. Jezus Miłosierny w Starej Wsi
On kocha co proste
Co nie zadufane w sobie i nie obłudne
Pycha serce Boże zamyka
My mali
Lecz w Bożym miłosierdziu cali
Prowadź Panie zawsze
Twoimi ścieżkami
Wbrew ich złości

/

Mędrcy świata, monarchowie – Studio Accantus