Dzisiaj byłem na sympozjum
O księdzu Jerzym błogosławionym
I wszystko fajnie
Jednego mi tylko zabrakło

Że z świętych i wielkich
Robi się nietykalne monumenty
Proszę mnie nie zrozumieć źle
To wszystko ważne
Ale mieli i oni
Różne swoje ludzkie potrzeby
A nawet o zgrozo słabości

Chodzi mi o ukazywanie
Ludzkiej twarzy świętości wielkości
Tu tak przeze mnie nazwanej
Ksiądz Jerzy naprawdę wspaniały
Lubił na przykład palić fajki
Jak to się zmieści
W tym tak poprawnym świecie
I lubił także choćby motoryzację
I zwykle spotkania z ludźmi
I bał się czasem
I nie domagał
I zmienił imię
Choć to poprzednie oznacza mądrość
Bo przecież
To był też i Jerzyk
Nie tylko chyba dla bliskich
Rodziny przyjaciół

Nie chodzi mi bynajmniej
Tu o to
By świętość mieszać z błotem
Ale to chyba też nie jest droga
Robić z nich nietykalnych posągów
Bo to byli zwykli ludzie
Których od innych odróżniało to
Że się starali całkowicie
Żyć w zgodzie z wolą Bożą
I z sobą
Bo to się wcale nie musi kłucić
Jeśli ma się dobre rozeznanie
Czego Bóg chce od człowieka

Tak się starali przede wszystkim
Robić co do nich należy
Resztę dopełnił w nich Bóg
I myślę że takie spojrzenie
Na człowieka takiego z krwi i kości
Może też będzie bardziej zachęcające
Choćby dla młodzieży paradoksalnie
Bo młodzież choć często błądzi
W tym świecie porąbanym
To szuka prawdy

Takie moje refleksje o świętości
Na kanwie kochanego Jerzyka
I proszę nie odczlowieczajcie świętych
Oni wcale nie potrzebują tego
Mogą być przykładem
W prawdzie ich życia całego

Na zdj. Kochany Jerzyku
Ze skromnej wsi tej podlaskiej
Wskazuj drogi
Właściwego widzenia
Spraw życia tego
I odpowiedniego rozkładania akcentów