Chociaż mi srebrzysz
Tym szumiącym potoczkiem i wiatrem
Smutno mi Panie
Tylko modlitwa harmonię daje
Kiedy człowiek wewnętrznie wypalony niepokojem
I chociaż odczuwam
Harmonię też tej górskiej krainy
I majestat tu Boży
O którym pięknie mówi żona
To nie ma sił
By wyjść przygodzie naprzeciw
W sercu dysonans
Troska o tych swoich zagrożonych
I sam przecież zarówno jestem
Bo oni chcą mnie wypalić
Jak papierosa i podeptać potem
Jak obcasem bez żadnych obcesów
Zresztą próbują to robić wszędzie
Więc i nie przeszkadza im też tutaj
Spełniać zła zapędy
Wobec naszego życia wolności naszych
Na zdj. Potoczek widok ze schroniska
I mała wiatka
Potrzeba serca ciszy
By się przełamać by przetrwać
By siły wzmocnić
Osłabłe drogą
Oni w tym nie pomogą
Ich zapędy i ichnich
Są zgoła przeciwne
Byleby tylko uderzać
W tych małych i tychże