Bezdomny
idzie bezdomny idzie
na nogach się kołysze
słaby duch w słabym ciele
przesiąknięty alkoholem
zbiera puszki
resztki żywności ze śmietnika
przechodzi obok
niech Bóg wyprostuje mu kroki
albo śpi na ławce w parku
czy chociaż sny ma kolorowe
przy pewnym zbiegu okoliczności
i ja mógłbym być nim
mógłbyś być nim i ty
nic nie wiadomo
może chociaż Pan Bóg przytuli go
do serca kiedy odejdzie
za to życie poplątane