Hipcierbole / meta-(z-for)-a-my

Intro – / nizować (z życia wymazać)

To miało być triduum paschalne
Dla mnie
Ale zanim
Przecież już było Triduum Paschalne
Uczynił je Jezus
Naprawdę nie trzeba więcej
To co On dokonał wystarczy

1.
Jak inni na Mszy
Bregdensa tańczą
Nie wiedzą co z rękami zrobić mają
Cierpią na nadpobudliwość jakąś
To jest ok
A ja nie mogę nawet
Patrzeć na święte obrazy
Inni se mogą chodzić
A ja nawet się obejrzeć nie mogę

Nawet spojrzeniem nie mogę chronić
Tego co powinno być ochronione
Nie ma już świętości żadnych

Ile się płaci za życie
Że wciąga się w to nawet
Pozornie zwykłych ludzi
I na dodatek
Za to chcą mnie zamknąć

2.
Czy nam nie można
Zrobić z tym co mamy
Tego co chcemy
Czy tylko nam nie można
Nawet pobłądzić
Się pomylić
Kostki i stawy
W coś nie trafić

Nawet przekroczyć przepisy
W słusznej wydaje się rzeczy
Gdy na przykład jakiś wariat
Łamie wszelkie możliwe zasady
Innym można a nam nie
Jak to jest
Trzeba wydawać wyroki sprawiedliwe

3.
Jezus mówił
Że obłudnicy
Wiążą ciężary wielkie
Nie do uniesienia realnie
A sami nie chcą tknąć ich palcem nawet

Trzeba się starać spełnić
To co się powinno
I tylko tyle
Tak staramy się czynić
I ufam że Jezus nas mimo wszystko usprawiedliwi

I nieważne co ktoś mówi
Kimkolwiek by był
Trzeba się starać wszystko czynić w Nim

Refleksja taka
Natury egzystencjalnej
I nieco moralnej

4.
For to one
Four to one
Tour to one

Trzy dni
Które wstrząsnęły światem
Osoby pewnej
Three for one
Free for one

Pierwszego dnia traktory
Drugiego dnia rowery
Trzeciego dnia
Twoja twarz brzmi znajomo
Samochodów wiele wiele

Chyba przydałaby się
Jakieś tabletki na uspokojenie

Pierwszy dzień niech w niepamięć odejdzie
A drugiego dnia proszę państwa
Wysuwa się na prowadzenie
Astra upadającą gwiazda
A potem szef-rolet
Niestety nie było kremówek
Ale to nie koniec
I wózko-busy i t.iry
Lub(l)i-my a many
Many mamy many
I czego tam jeszcze nie było nie wiem
Ale na pewno merry-wam
Karol-i-ja a może raczej auu-lis
Chyba przydałaby mi się melissa

O przepraszam traktory te same
Były i dnia drugiego
Ursusy i w(k)ładki
No i rowery
A w zasadzie jeden
Bocian zwiastun wiosny
I rover chyba angielski
Ale czy miał przekładkę
Nie wiem ale przecież to nie ważne

No już nie wiem nawet
A może coś mocniejszego by się przydało
Ballentains czeka na chwilę odpowiednią

I czego tam nie było jeszcze
Wszystkiego się chyba nie ogarnie
Były i żaby
Ale to blisko wiosny na pewno normalne
I peugeoty niczym postać z pewnej kreskówki
Zresztą to chyba kierunek dobry
Twoja twarz brzmi znajomo
Lubię ten program
Ale bez przesady
Po prostu program po-grom
A dzisiaj i gromy były
I to chyba tyle
Dużo tego było jeszcze
Zanudzać zbytnio nie chcę

Taka plejada różnorodności
Czy to już koniec
Z for-my bankructwo trochę
Pewnie można wymyśleć rzeczy inne jeszcze

Aaa solary jeszcze jechały
I aligator wyszedł na spacer
I Bóg wie co jeszcze
Jednak tylko On jest Światłem

Można też puścić latawiec
Motolotni tu nie było dawno
Albo wjechać czymś jeszcze
Prosto na podwórko

Chyba to wiejska zabawa jakaś
Bo jak to inaczej nazwać

I najważniejsze w tym wszystkim to jest
Aby nie dać się zabić w międzyczasie

I chyba tyle
Ja niestety tego nie wymyśliłem
To wszystko miało miejsce
W życiu osoby pewnej

Jednak to nie kreskówka niestety
Ale koszmar którym można straszyć
Dość już tej farsy

A może trzeba hormonów dodać
A może odjąć
Temu kto cierpi na manię wielkości
Najlepiej na śnie
Już dość wystarczy

Dużo ta osoba mogłaby powiedzieć
Ale chyba lepiej cicho siedzieć
Bo się może okazać niebezpieczna
I trzeba ją zamknąć

5.
Zaraportować też trzeba
Że ciągle jest tutaj ohyda spustoszenia
Ma ona stale swe miejsce
Tam gdzie nie powinna być
Niestety w samym kościoła sercu

Puenta

Nawet jeśli się zdarzy
Że ohyda spustoszenia
Profanuje świętości
To zawsze jednak można
Najświętszą Maryję Pannę pozdrowić

Na zdj. Jan Paweł II Święty
Modlę się zawsze do niego
Za nas mnie moją żonę
I nawet psa troszkę 🙂

Są tacy którzy się doszukują
Najmniejszych wykroczeń
Literówek niezawinionych nawet
Pominięcia różnych znaków
A sami wiel-błędy połykają
Bez mrugnięcia okiem
Ale to nie ważne
Nie o to przecież chodzi
Nie mam tu nikogo konkretnego na myśli
Tak po prostu mi przyszło
Chroń nas Panie
Przed jakimikolwiek hipciokryzji 🙂 przejawami

Nomen omen
W moim domu
Zdarzało mi się
Że mnie nazywano hipciem 🙂
Dzisiaj wspominana Trójca Święta Boza
Bóg szatan i człowiek
Na tej płaszczyźnie wszystko się rozgrywa
Jednak Bóg jest mocny
I zawsze wygrywa

A jest też Najświętsza Maryja
Jego narzędzie najpiękniejsze
Jej pokłonić się
A przez nią Bogu
Można i trzeba zawsze

Ave Najświętsza Maryjo
Króluj i zwyciężaj zawsze
Pozdrawiamy Ciebie
Króluj nam Chryste zawsze i wszędzie

Ad. 4
Myślałem że to koniec obłędu
Ale jednak on trwa
I nie jest on mój
Jak jeszcze długo

Może jutro
A może jeszcze dzisiaj zapewne
Będzie miało to swój ciąg dalszy
Niestety niezależny ode mnie

A może zagramy w kolory
Najchętniej parami
Nie będę wam wciskał kitu
Z błękitu
To raczej oczerniania
Ciąg dalszy
Chcą mnie na szaro zrobić
Jeśli nie-bieski to może jakieś inne
I jeszcze mo-tory mają
W odpowiednich kierunkach i barwach

A poza tym raportuję
Dalej chcą zamknąć mnie
I moją żonę zabić
W każdym dogodnym momencie dla nich
Wykorzystując wszelkie możliwe sposoby i ludzi

I to chyba tyle na ten czas
Bo zapewne będzie ciąg dalszy jeszcze

Dopisek w Nawiedzenie NPM

Tak jak przypuszczałem
Ciąg dalszy w kolory grania
Nastąpił od wczoraj aż do tej chwili nawet
O Panie
Ja lubię zielony
Akuratny jest do prac ogrodowych
I żółty jak wio senne słoneczko ciepłe
A ich połączenie jest
Proszę wybaczyć za określenie
Ale sraczkowe trochę 🙂
Gdy się lata co chwilę tam i z powrotem
Trzeba mieć poczucia humoru choć trochę 🙂

Poza tym drogie dzieci
Czy wiecie że można umrzeć za
No właśnie – śmieci
I to przez kogoś innego oczywiście przypadkiem spreparowane
Żartuję oczywiście 🙂
Trzeba mieć poczucia humoru choć troszkę 🙂

I jak to jest powiedzcie
Wie się jak karmić zwierzęta
A jednocześnie
Się nie potrafi samemu o siebie zadbać
To tak trochę przysłowiowo
Potrafi się dać innym jedzenie
A sobie się nie potrafi
To też taki trochę żarci-k 🙂
Można go pomylić trochę – z czym
Z żarci-em 🙂

A poza tym
Zabijanie
Zabij-anie
Taka zabawa dance-macabra
Grać w nią można wszędzie
I w domu i w kościele
I chociażby w sklepie
Polo-w-anie
Ile się za to płaci
To oczywiście żarcik 🙂

I tak na przyczepkę
Bo przyczepki tu nie było chyba jeszcze
Przyczepy łączą chyba stawy i kości
Ale dokładnie nie wiem
Nie jestem zbyt biegły w medycynie
Ale pewne rzeczy
Można chyba naocznie stwierdzić

A poza tym z tego co mi wiadomo
To medycyna jest dziś aż tak zaawansowana
Że można podawać zastrzyki na wszystko
I to nawet z odległości całkiem niemałej
Trzeba mieć tylko do nich pewne dojście
Odpowiednie oczywiście i najlepiej fachowe
Tymi zastrzykami oczywiście odpowiednimi
Można nawet zabijać
W razie oczywiście uprawomocnionej potrzeby 🙂
Taka eugenika
Z dystansu lub z bliska
W razie oczywiście uzasadnionej potrzeby
(Sic!)
To niestety nie jest żarcik

Według prawa
Można zastrzyk podać
Żeby zabić
A leczyć to nie
Nawet według uzasadnionych wskazań
Eugenika psychopaty-czna 🙂
Żarcik oczywiście 🙂

A poza tym
Chcą mnie zamknąć dalej 🙂
Cdn. zapewne

Tak jak myślałem
Ciąg dalszy to swój miało

Ad. 5
Już teraz rozumiem
Skąd ta ohyda spustoszenia
Taki diabelski układ
By mogli przyjmować niby-komunię
Poganie bo przecież niechrześcijanie
Ateiści lub inni w grzechach ciężkich
I by ich nie gorszyła (!?) czasem konsekrowana Hostia

Poświęcić największą Bożą świętość
Eucharystię Najświętszy Sakrament
Aby nie gorszyć (sic!) czasem wyżej wskazanych

To wygląda na kpinę
Ale niestety to nie jest opętany sen

Nawet dzisiaj niekonsekrowana hostia
W czasie co prawda Mszy ważnej chyba
Bo odprawiał ją kapłan prawdziwy
(A też się zdarzyły parodie mszy i kapłani niekonsekrowani
Ale wtedy też się zdarzyło
Taki paradoks że wiernym podawano Hostię podczas niby mszy prawdziwą)

Nawet dzisiaj dla wiernych
Niekonsekrowane komunikanty i wystawienie niby Najświętszego Sakramentu
Całe szczęście że to maj
Więc litania loretańska
A Maryja zawsze prawdziwa

Ps. Wiele różnych rzeczy już widziałem
I na własnej skórze odczułem
I tylko przykro
Że dotyka to serca katolików
Największe świętości Kościoła sprofanowane
W imię jakich racji
I tylko czczość pozostaje
Po wydarzeniach takich
Które nie powinny mieć miejsca
I to po co
By nie gorszyć niekatolików

Na szczęście jest Maryja Panna Najświętsza
Jej się podrobić nie da wobec wiernych stających w prawdzie

Ps. 2 Poprzedniej nocy przyszła do mnie trzy razy
I pięknie się do mnie uśmiechnęła
Przybliżając mi niebo całe

Dżem – Obłuda (Zaścianek ’94)

Firebirds – Kolory

1. Gramy w kolory – Gawęda

2. Męskie Granie 2018 (wokal: Krzysztof Zalewski, Dawid Podsiadło, Kortez) – Szare miraże

3. Hymn Jagiellonii Białystok

4. Daria Zawiałow – Jeszcze w zielone gramy

5. Czerwone maki na Monte Cassino – Chór Aleksandrowa

BRAThANKI – W kinie w Lublinie

Dżem (Dewodzki Jacek) – Krewny Judasza

Dzień Dziecka – dopisek konieczny

Jestem Bożym dzieckiem
Jesteśmy
Pan Bóg działa na różne sposoby paradoksalnie nawet
Mi On dał dzisiaj… zakrzepicę
To taki dość duży ból
Po co – On to wie
Widocznie trzeba ofiarować Mu cierpienie
W intencji przebłagalnej za grzechy
Nasze i całego świata
Amen

Kolejny dopisek w pierwszą środę miesiąca czerwca bieżącego roku
(Bo nadal ma to swój dalszy ciąg)

(A może pociąg)
Nie kończy się dziwny korowód
Miał swoją kontynuację i wczoraj
A jak będzie dzisiaj
Ale zanim

Ciągle chcą przyjść po mnie
I mnie wsadzić
(A może granat)
Za jakie przestępstwa nie wiem
Bo nic złego nie zrobiłem

Wziąłem na siebie tylko w pewnej sprawie winę
Ale już to odkręciłem
A poza tym z nogą już dużo lepiej
Widocznie jeden dzień ekspiacji wystarczył
Tyle było i jest potrzebne Bogu

Tak więc za jakie przestępstwa
Chcą mnie wsadzić i wykończyć
Jeśli jest to dzieło szatańskie
To widocznie im przeszkadza
Że chcę się modlić po prostu i żyć sakramentalnie
W prawdzie wiary chrześcijańskiej
(Przypominam – spustoszenia ohyda)

A za jakie przestępstwa urojone
Chcą ciągle zabijać moją tak kochaną żonę
Za wierność mężowi
Jeśli są to tendencje diabelskie
To jemu bardzo przeszkadza
Wierność i czystość sakramentalnego małżeństwa

Tak jak już tu i tam wspomniałem
Ciąg dalszy miał też wczoraj swoisty kabaret
Już nie bardzo przywiązuje do tego uwagę
Bo trochę już to parodią się pewną staje

Twoja twarz brzmi znajomo
Po jednej i po drugiej muru stronie
Bo jak inaczej nazwać podwojenie restrykcji pomiędzy
Ale działać zgodnie można i właśnie wtedy

Przed chwilą zabiłem osę
Która mi przeszkadzała w pisaniu za bardzo trochę 🙂
A może to też przestępstwo jakieś jest
Zapewne powinienem pozwolić się użądlić
Najlepiej śmiertelnie jak bym miał na przykład alergię 🙂

A ponadto ohyda spustoszenia
Ciągle funkcjonuje tutaj dość dobrze
Na zasadach pokrętnych
Właściwych istocie spraw diabelskich
Wczoraj na Mszy odprawianej ważnie
Współcelebrowała (?!) osoba niekonsekrowana
A modlitwa wiernych była też pokrętna dosyć
Niby ok ale aby osiągnąć jakiś pożądany cel

Już nie pamiętam dobrze
Co było jeszcze w tym czarnym korowodzie
O dziwo i biel była
I wóz drabiniasty
Ale to nie była jednak straż pożarna
Nie jestem zbyt dobry w odcieniach kolorów
Bo jestem zwykły facet
A oni zwykle tak mają
Ale był też jakiś taki
Ja bym to nazwał zielono-buraczkowa sraczka 🙂
Ale to określenie nie jest może zbyt ścisłe
Tak jakoś z jakiegoś dziwnego zapewne powodu
Wszystko kojarzy mi się przypadkiem tylko z tym 🙂

I jak to jest
Jeśli ktoś wie że ktoś ma przyjść i zaskoczyć na śnie
To tak się zachowuje
Żeby nie obudzić czasem
Stoi na przykład nad czajnikiem
Żeby nie zagwizdał za mocno
Gdy zwykle zachowuje się dość głośno
Nie zważając  na nikogo innego we wspólnej przestrzeni
Jak to jest
Skąd ta osoba o tym wie
Podobieństwo do osób rzeczywistych przypadkowe jest oczywiście
Tak jak w wierszu moim
Przecież twoja twarz brzmi znajomo 🙂

Kontynuowane to jeszcze będzie zapewne

Lament
Jak to jest Panie mój Boże kochany
Że chcą mnie wsadzić
Po to by móc spokojnie wykończyć moją żonę
Jak to jest że ja nie mogę
Patrzeć na ręce potencjalnym mordercom
Bo wtedy jestem niebezpieczny
Jak to jest

Powinienem nie widzieć
Się zgodzić na śmierć mojej żony
I jeszcze zapewne
Żeby mnie mogli posadzić swobodnie
I też wykończyć tak zapewne powinienem

Jak to jest że wilki ze mnie wilka robią
W świetle dziennym nieprawdziwie
I zupełnie swobodnie
Siebie pewni

Jak to jest
Że mi zarzucają prześladowczą manię
A czyż nie chcą jej i mnie od dawna zabić
Ale teraz mają formalny pretekst
Niemal doskonały

Jak to jest
Że mi nie można bronić
Tego co mi najcenniejsze
A oni realizować mogą swe dążenia do zbrodni
Zupełnie swobodnie jak to jest

O Panie Boże kochany
Wariata z kogoś zrobić
By móc spokojnie zabijać
Jak to jest
Nad nami ulituj się
I nad tymi którzy się poddają temu
Bo nie wiedzą co czynią

Tak wiem to kolejny mój obłęd jest
Ale dlaczego dzieje się to co się dzieje
Czyje to szaleństwa
Bo na pewno nie moje

Czy ja udawać mam
Że tego nie ma
Obłęd iście diabelski

Ps. Jeśli ktoś krąży
Jak przysłowiowa padlina nad orłem
O przepraszam przejęzyczenie takiej jakieś
Powinno być sęp nad padliną
To ja nie będę udawał że tego nie widzę
Choćby to był sam cesarz lub z tamtych nadkomisarz

A poza tym
Jeśli diabeł miałby słuszną sprawę
Przeciwko choćby mojej mamie
To jak mówił jeden święty
Przyznałbym mu rację
Ale tak nie jest niestety w tym przypadku

Ps. 2 Pozdrawiam
Nie wiem czy dożyję rana
Tego czy któregoś
Czy nie przyjdą po mnie
W jakiejś wydumanej porze
Podobnie z żoną moją
Ale to nie ważne
Prawda jest prawdą
I nigdy nie jest inaczej
Chociażby ktoś – kimkolwiek by był
Najpiękniej i najsłuszniej (sic!) kłamał

Nocny kochanek – Zdrajca metalu

W Boże Ciało / prawdziwe / – dopisek
1. Cóż to jest za czas bardzo dziwny
Że u ludzi biorą górę najgorsze instynkty
Że można kogoś sprzedać
Za miskę soczewicy
Najcenniejsze odwieczne wartości
Za doczesne egoistyczne przyjemności
Cóż to jest za bardzo dziwny czas

Czy ohyda spustoszenia będzie dzisiaj
Na ulicach polskich miast
Cóż to jest za bardzo dziwny czas
W aspekcie kupczenia nawet
Największymi świętościami Kościoła

I jeśli z nami naszymi lub naszym coś się stanie
Ze mną moją żoną i tym psem
To na pewno to od wnętrza nie pochodzi
Lecz z zewnątrz przychodzi

2. Dzisiaj na modlitwie skarżyłem się do Pana
Czyż Ty nie widzisz całej tej obłudy wokół
Pan rzekł mi w duszy

To co następuje:
– Wystarczy ci mojej łaski
Spokojnie wszystko w swoim czasie
Wszystko dopełnić się musi
I to jeszcze:
– Dobrze sługo mój wierny i dobry
Wykonałeś to co powinieneś

Podziękowałem Panu
Za te słowa pocieszenia
I idę dalej
Psy szczekają lub wilki ujadają i wrony kraczą
A karawana jedzie przez pustynię
Dalej i dalej
Nie mylić z pogrzebowym karawanem 🙂

3. Dzisiaj zrozumienie dostałem
Że pewna osoba
Biedna chora cierpiąca niepełnosprawna starsza
Bardzo potrzebuję współczującej troski i życzliwego oka
Żeby jej się czasem nie stało nic złego
Oczywiście podobieństwo do osób rzeczywistych przypadkowe tylko i wyłącznie
A wszystko co wcześniej powiedziałem w tym temacie
Cofam i odszczekać muszę

Ja kudłaty durnowaty
Nie wiem co mówiłem
Dobrze że Pan mi dał zrozumienie w tej sprawie
Oczywiście ta troska musi być bardzo dyskretna
By czasem ta osoba nie poczuła się dotknięta
Bo przecież opieka powinna być na warunkach opiekowanego
Tylko i wyłącznie
Głupi ja przepraszam Cię Panie kochany nasz

4. Lecz
Najważniejsze w tym wszystkim jest
By bracia i siostry mieszkali i żyli zgodnie
To jest ponad wszystko
Dziękuję Ci Panie
Za tą ogromną łaskę
Zrozumienia tego
Nie jestem godzien tego

A poza tym
Jeśli cokolwiek się stanie temu psu mojej żonie
Czy w domu czy na dworze może
To Ty wiesz Panie Boże
Ale najważniejsze jest zapewne
By żyć i mieszkać zgodnie
To jest ponad wszystko

O Panie mój Boże
Kto tylko umie i może
Niech odczyta ironię
O Panie mój kochany Boże

5. Miał być punkt punkt 5
Potem miało być w pierwszy piątek miesiąca
Ale jednak będzie w pierwszą sobotę
Dzień Maryi Najświętszej Niepokalanej
A więc to co dalej

Dopisek
1. Czyż to nie na dziś już ostatecznie
Nie zaplanowano rozwiązanie hubalowych kwestii
Z moją żoną już dawno to stać się miało
Ale ją chronił… mój obłęd
A czyż wczoraj nie powinno się czasem
To z nią dokonać

Nawet Słowo Boże można wykorzystywać do tego
By mieć pretekst
Aby uczynić zło jakieś

Ps. Jeśli matka może zabić swoje rodzone dziecko
Podczas aborcji
W sensie pokrewieństwa
To któż może powstrzymać to
By człowiek walczył przeciw człowiekowi
Wzajemnie przeciw sobie
Oczywiście szatan nie będzie walczył przeciw szatanowi

2. Poza tym alarmuję
Obłuda spustoszenia jest tu dalej
Nawet w Oktawę Bożego Ciała
Jest wokół kościoła oprowadzana

Ps. Ale przynajmniej w Boże Ciało
Nie było jej chyba
Na ulicach polskich miast
Z tego co mi wiadomo

3. A poza tym trwają igrzyska dziwne dalej
Co prawda nie było ich w Boże Ciało
Nie przywiązuję już raczej do tego uwagi
Bo ile można
Ale pewne rzeczy mi się narzuciły nieodwołalnie
Wspomnę tylko o trzech przypadkach
Bo na inne szkoda mi czasu
Kiedy wczoraj wracaliśmy z Morawicy
(Tak to tam gdzie mięli mnie zamknąć)
To wyprzedził mnie terenowy z pustą przyczepką
Bardzo się ucieszyłem
Zapewne po coś się spieszył
Bo miał przyczepkę pustą
Przez Pierzchnicę jechaliśmy
Więc trochę dalej
Jechała ciężarówka za nami
Więc pierzchnołęm
Nie lubię gdy mi ktoś siedzi na ogonie
Szczególnie gdy nieporównywalny jest pewien ciężar gatunkowy
A poza tym au au ty ty a4
Ale to już tu
A poza tym nie pamiętam już
Bo jak pisałem nie przywiązuję już do tego większej uwag

4. Dzisiaj jest pogoda taka sobie
Ale potem zapewne tu będzie bardzo pięknie
Szczególnie jak nas tu raczej nie będzie

Ps. Nawet pogodę można odpowiednio chyba generować
A my jedziemy do Krakowa
Czy się to komuś podoba czy nie podoba
Bo wbrew wszelkim pozorom
To Bóg rządzi światem a nie szatan
I w swoim czasie to wybrzmi odpowiednio

5. A tak poza tym
To nie łudźcię się
Jeśli my zginiemy
To Bóg upomni się o naszą krew odpowiednio
Wcześniej niż się wam wydaje
U każdego z was
Ale tak się nie stanie
W tym sensie że zginiemy
Grozi to komu innemu

Ps. Różne szumowiny podnoszą swe czoła butnie
Chodzi mi oczywiście o drzew w lesie czubki
W czasie jakiejś wichury
Przyjdzie to na tych czy tamtych wszystko
Czy tego chcą czy nie
Choć im się inaczej wydaje
Chodzi mi oczywiście o drzewa w lesie 🙂

Ps. 2 Bo choć to wszystko dzieje się
W zapadłej dziurze
To nie jest zakryte przed światem przecież
I Bóg to też widzi bardzo dobrze

Ps 3 I to tak chyba mniej więcej
Bo któż trafi tak do końca w pomysły diabelskie

Mama sad – Metallica

a

Powiedział Pan [Joanna i Paweł Klin]

i

[Dżem] Niewinni i ja cz. I i II

Ps. A moja żona ma aniołów stróżów nawet dwóch
Bo była tam gdzie była
Wielbimy Boga

_____________________________________

Do drzwi chce zapukać nienawiść
Lecz bronię się przed nią
W swym sercu

_________________&__________________

A jeśli przyjdą po mnie
To im powiem
Że ich tu nie powinno być
Przecież są tylko moją paranoją

A jeśli mojej żonie coś się stanie
To przecież to nieporozumienie jakieś
W tym sensie
Że jej zagrożenia są przecież moim obłędem

***
Tak wiem
Choroba może mieć różne oblicza
Szczególnie gdy jej się chce „pomóc”
To niewiele może doprowadzić do pożądanego zgonu

A potem się powie
Cóż tak miało być
Przeznaczenie musi się spełnić
Ale wola Boża to nie jest niestety
A diabła zdecydowanie bardziej


A poza tym co bym nie napisał
To i tak

Mur – Kaczmarski, Gintrowski, Łapiński

A jednak runą

Mury – Jacek Kaczmarski

Effatha otwórz się
Ave Maria


Nam się bronić nie kazano
Powinniśmy się poddać
Tak zwanemu losu biegowi
A jednak to jest coś
Co nie pochodzi od nas
Lecz co chcą nam narzucić
Nie zrobiliśmy nic złego
Z tego co próbuje się nam narzucić kłamliwie
Któż nam grzech ciężki udowodni


„Co u Ciebie Jezusicku
U mnie po staremu”


Nadal chcą mnie zamknąć
Tej nocy czy nad ranem
I zabić moją żonę
Nawet nasz pies
Na cenzurowanym u nich jest
A bliscy nasi
Bóg o tym wiedzieć raczy
Tak czy inaczej

Golec uOrkiestra – Crazy is may life


Czasami to się czuję tak
Jak gdybym był groźnym przestępcą
Wyjętym spod prawa
Wanted Poszukiwany żywy czy martwy
A moja żona jakby była
Nie lada co prawdziwą
A ten pies jakby był
Pitbullem bardzo złym
A nie euroazjerem łagodnym
A bliscy nasi
Jakby byli współuczestnikami zbrodni strasznej

A tymczasem
Przestępstwo moje
Polega na tym że…
Żyję wiarą się modlę
A mojej żony
Na czystej wierności mężowi
A z kolei mam wrażenie że
Nasza nn
To królowa angielska co najmniej
Niech dodam kolejną do tych zbrodni moich 🙂

Ale to przecież tylko moje
Subiektywne odczucia
Więc o co chodzi
Przecież jestem chory

Ivan Mladek – Józef z bagien

🙂


Chociaż nie ma we mnie
Za grosz *cele-bryty*
Mam być w *celę wryty*
Mimo że moja żona to żadna *ma-trona*
*Na tronie* skazańca ma życie swe dokonać
Mimo że nas pies to nie zły bies
Mimo że nasi bliscy to nie faszyści
To ich też – przez łeb


Ciekawe
Co też miałoby się wydarzyć chyba dzisiaj
Aby dopełniło się u mojej teściowej poczucie święta
Coś z nami zapewne
Oczywiście w sensie najlepszym
Przecież każda matka pragnie szczęścia
Dla swoich dzieci

A swoją drogę
Ciekawe że to wszystko dzieje się akurat w tym czasie
Od ponad dwóch tygodni
Chcą mnie zamknąć i zabić moją żonę
Jest tego jakiś szczególny powód
A może po prostu na takiej zasadzie
Że twoja twarz znajomo brzmieć może

Do tego trzeba będzie wrócić zapewne jeszcze
Bo od soboty wydarzyło się tu trochę
Dzisiaj wspominana jest św. *Ja-dwiga*
To wszystko *ja-dźwigam*

Ps. Do nich zwrot
Zamiast oszczędzać mi tej męki
Se trudu oszczędźcie
Mnie pojmanie
Mojej żony zabijania
Tak wiem to może być za trudne
Ale idźcie se gdzieś


Trzeba zrobić mały rekonesans
Trochę się cofnąć do na pewno tygodnia zeszłego
I lis to nosił
I pon tik tak
A może by się przydał tik-tak
By oddech odświeżyć trochę
I jeszcze spec star czyli upadającą specjalistyczna gwiazda

A w sobotę do Krakowa w naszej drodze
Było chyba wolno z przyczepką
Aż do A4
A wracając z Bus-ka
A już nie pamiętam
A w Krakowie
Ohyda spustoszenia tak bardzo blisko
No i mały granatowy kotek
W tą i z powrotem
Ale to już po niedzieli
I jeszcze kur year
I to tak mniej więcej
A i jeszcze biedna wczoraj chłopaczyna na drodze
Określenie pewnej osoby
Twoja twarz brzmi znajomo

A może mi się wydawało tylko to wszystko
A jeśli nawet
I wydawać ma się prawo
A jeśli jest w tym wszystkim trochę sensu
To opowieść w każdym razie ciekawa i piękna
Choć nie wszystko już pamiętam


A kogóż to oczekuje pewna bliżej nieokreślona osoba
O oznaczonych porach
Kogóż z takim utęsknieniem wygląda
Zapewne by otworzyć do domu może wprowadzić
Udzielić niezbędnych informacji
No kogóż kto wie
A może czeka na przykład na mobilny sklep
Przejeżdża właśnie…
Ale nie jest jednak pewien
Czy to jest trop właściwy…


Ciekawe że chcą przyjść aby mnie pojmać
Właśnie w tym czasie
Widocznie jest to czas najlepszy na sfingowane procesy
Skoro wydarzyła się jedna co najmniej parodia procesu
Z karą śmierci bez dla nich żadnej konsekwencji
To można i kolejne

A jak już go się pojmać uda
To drugi wyrok śmierci bez problemu się wypełni
To dotyczy mnie mojej żony pewnie jeszcze kogoś
Duch świata nie podporządkowany Bogu jest przerażający
W tym co może robić…
W żądzy czynienia zła
Tak to trzeba niestety nazwać
Pod płaszczykiem różnych tak zwanych
Konieczności wyższych


Czyli matrix trwa w najlepsze
I czuje się dobrze
Bo mi nazywać nie wolno
Rzeczy po imieniu
Mimo wszystko trwam w prawdzie

Tu
Koniec
Jest 🙂