O chyba / ohyda
To jest już prześladowanie wprost
Bo jak nazwać czyhanie
Na najmniejszy błąd
Aby uczynić go pretekstem
Do rozgrywki ostatecznej
Jeśli tak się stanie
To Bóg upomni się o naszą krew
U każdego z was
I to bardzo szybko
Szybciej niż by wam się wydawać mogło
Z tego co wiem
To teraz swe plany niecne
Realizować mogą niemal wprost
I z przyklaskiem pewnym dodatkowo
A tak poza tym to
Twoja twarz brzmi znajomo
W różnych odsłonach
I na wsi i w mieście w trasie
A niech wyprzedza sobie
Do tego jeszcze wrócę
Ale przeważa tym razem tendencja
Czarna i stalowa
A niech tam
Stal love
A co ze spustoszenia ohydą
Tutaj jako tako
Ale we wtorek w Busku
Niby ksiądz i niby współcelebrujący
Ale o dziwo z prawdziwą hostią świętą
A w czwartek bodajże w Stopnicy
Adoracja ziejącą pustką ohydy
Taka pewna roletka
Nigdy nie wiadomo w co i jak uderzy
Z rzeczy najświętszych
Ale skoro to można
To czymże jest zabicie człowieka
Szczególnie jeśli jest
Przyzwolenie na zbrodnie różne
Ale to się kiedyś skończy
I wtedy odpowiedzialność wróci
I sprawiedliwość nie miłosierdzie fałszywe
Na zdj. W Bukownie była piaskownia
Już została zalesiona
Lecz najgorsza jest pustka serca
Wbrew pozorom nie zapełnią jej żadne świecidełka
Dziś Matki Bożej Nieustającej Pomocy
Do niej zawsze można i trzeba się uciekać
Nie znajdzie się może oparcia w tym świecie
Lecz wbrew pozorom Bóg nie zawodzi nigdy